Nasz kolejny Adwent, cz. 1

W naszym życiu na tak wiele rzeczy czekamy: na to, co przyniesie kolejny dzień, na efekty swojej pracy, czy na kogoś bliskiego. Ten czas jest zazwyczaj wyjątkowy, bo pozwala nam w pełni odczuć wartość tego, co ma dopiero nadejść i odpowiednio przygotować nasze wnętrze na przyszłość – czy to pojmowaną jako bardzo bliską, czy też jako odległą.

 

I oto – jak każdego roku – nadchodzi okres adwentu; czas mający nas przygotować do przeżywania tajemnicy Narodzenia Boga, tajemnicy Wcielenia, w której objawiła się nieskończona miłość Boga ku człowiekowi. Znamy więc wydarzenie, na które czekamy. Wiemy, że przyjęcie przez Jezusa ludzkiej natury i wejście między mieszkańców ziemi, stało się początkiem zbawczego dzieła Odkupienia. Okres Adwentu powinien przemienić się w związku z tym w czas ufnego odkrywania tej Tajemnicy i coraz głębszego jej przyjmowania.

Co tworzy jednak oczekiwanie prawdziwe, nie bierne, ale pełne czynnego zaangażowania i współdziałania z łaską? Wydaje się, że jest to owa święta tęsknota, która wyraża się w pragnieniach serca dążącego do doświadczenia ziszczenia się Bożych obietnic. W ten sposób całe życie przemienia się w czuwanie, stopniowo przeradzające się w nienaruszoną wiarę w to, czego jeszcze teraz nie możemy ujrzeć własnymi oczyma.

Ten czas nie może być tylko statecznym czekaniem, godzinami, które przechodzą bezwiednie przez nasz umysł, nie pozostawiając w nim po sobie niczego. Powinny one bowiem wnosić w życie chrześcijanina to, co tworzy nasze istnienie jako nieustającą pielgrzymkę na tej ziemi, a jest tym właśnie owo oczekiwanie i czuwanie. Przez nie przygotowujemy się na radość Narodzenia Pańskiego.

Świadomość celu jest jedną z podstawowych cech ludzkiej godności. Każdy z nas pragnie mieć odniesienie w swoim podróżowaniu do wieczności. Bóg, który przychodzi, napełnia nas nadzieją, na przyjęcie nas kiedyś, po zakończeniu tej ziemskiej pielgrzymi. Teraz jednak, to On pragnie przyjęcia. Czy dozna go w naszych sercach?…